5 rzeczy. których być może o mnie nie wiesz.
Cześć. Mam na imię Marta i zapraszam Cię do mojego podcastu. Jeśli, choć kilkukrotnie zdarzyło Ci się pomyśleć „Zaczynam od poniedziałku” to ten podcast jest właśnie dla Ciebie. Motywacja, ruch, odżywianie, nawyki, ale także biznes trenera od kuchni i fit świat od zaplecza. O tym będziemy sobie tutaj rozmawiać. Zapraszam.
Cześć, witam Cię drogi słuchaczu w 5 odcinku mojego podcastu „Zaczynam od poniedziałku”. Dzisiaj będzie dosyć osobisty odcinek. Troszkę nawiązując do pierwszego odcinka tego podcastu. Jeśli jeszcze go nie wysłuchałeś to bardzo serdecznie Cię do tego zachęcam.
Dzisiaj opowiem o 5 rzeczach, które być może o mnie nie wiesz. Dlatego, że na co dzień myślę, że nie tylko ja nie mówimy o takich rzeczach w social mediach, nie piszemy o tym, nie pokazujemy tego na co dzień. Natomiast dzisiaj chciałabym powiedzieć 5 (moim zdaniem) interesujących rzeczy, których być może o mnie nie wiesz.
Mogę się domyślać, ale już pierwsze wyznanie, które już za chwile usłyszysz może być dla Ciebie szokiem ze względu na zawód jaki wykonuje, na to, co możesz zobaczyć na moich profilach internetowych, ale UWAGA – jestem urodzonym leniem. Od dziecka jestem leniem, nigdy nie byłam specjalnie aktywna, chodź oczywiście chodziłam na SKS w szkole podstawowej. Mama również zapisała mnie do szkoły tańca towarzyskiego, ale to była aktywność taka wymuszona. Specjalnie aktywna nigdy nie byłam. Ogólnie rzecz ujmując w szkole zawsze słyszałam od nauczycieli “zdolna, ale leń”, no i to prawda. Wszystko odkładałam na ostatnią chwilę. Muszę przyznać, że już nawet jako osoba dorosła pracując w korporacji również, póki nie gonił mnie deadline i wiedziałam, że już naprawdę muszę oddać projekt, albo cokolwiek innego to dopiero działało na mnie mobilizująco i dopiero wtedy brałam się porządnie do roboty. Ta praca zawsze została zrobiona w dobry sposób, ale teraz prowadząc swój biznes, patrząc na to z innej strony, uważam, że można było robić to lepiej rozkładając to w dłuższej jednostce czasu, a tak to wszystko było na ostatnią chwilę. Także tak. Jestem leniem, chociaż już wyleczonym, rzekłabym uśpionym oby już do końca życia 🙂 Czyli wszystko to, co w tej chwili robię jest zwyczajnie wypracowane i chciałabym też tym komunikatem powiedzieć Ci, że jeśli wydaje się Tobie, że aktywność fizyczna nie jest dla Ciebie, że nie chce Ci się ruszać, że wolisz posiedzieć na kanapie, wolisz odpalić Netflixa, a z drugiej strony zdajesz sobie sprawę z tego, że ruch jest potrzebny dla zdrowia. Dla Twojego serca, dla Twojego układu i krwionośnego i pokarmowego i każdego innego właściwie, dla Twoich stawów, po prostu dla Twojego zdrowia to możesz to sobie wypracować. Mnie też kiedyś wydawało się, że nie chce mi się ruszać, że wole sobie poleżeć, poczytać książkę, posłuchać muzyki, ale rzeczywiście ten ruch jest bardzo potrzebny i warto jest wypracować w sobie taki nawyk zmiany tego lenia, krok po kroku. Wiadomo, że nie od razu rzucimy się z motyką na słońce, ale powolutku pracuj nad tym, żeby zacząć się ruszać, a obiecuje Ci, że zapomnisz o tym, że kiedyś byłeś leniem i będziesz sobie przypominać o tym tylko wtedy, kiedy będziesz nagrywać odcinek podcastu 😀
Kolejną rzeczą, którą być może o mnie nie wiesz, a która w rzeczywistości diametralnie zmieniła moje życie. Miała na nie ogromny wpływ. Jest to, że 15 lat śpiewałam. Chociaż, pamiętam taką sytuację z dzieciństwa, kiedy pojechałam z moją mamą do mojej babci, byłam chyba w zerówce. Był dzień mamy albo dzień babci i uczono nas jakiejś piosenki w przedszkolu i bardzo chciałam te piosenkę zaśpiewać. Stanęłam na środku pokoju u mojej babci, zaśpiewałam i moja mama, należąca zazwyczaj do bardzo szczerych osób, tak jej zostało do dzisiaj. Powiedziała, że słoń mi na ucho nadepnął i kompletnie nie mam głosu i skreśliła mnie, zdecydowanie. Jeśli chodzi o ten aspekt życia, natomiast to się zmieniło w liceum i okazało się, że coś tam jednak z tego słuchu mam. Zostałam zauważona na lekcji muzyki przez naszego nauczyciela, który prowadził również chór szkolny. No i zaprosił mnie właśnie do współpracy z tym chórem. Byłam sopranem, to taki najwyższy.. nie, jest jeszcze mezosporan, jeśli dobrze pamiętam, ale to taki jeden z tych wyższych głosów i śpiewałam z tym chórem, z resztą bardzo długo. W międzyczasie miałam takie przygody w nagrywaniu coverów zagranicznych gwiazd, jeszcze wtedy były kasety i była sprzedaż i na stadionie i pod Pałacem Kultury. Pamiętam, że na tych kasetach te moje nazwisko się przewijało i to było dla mnie takie ważne. Zawsze miałam ogromny szeroki uśmiech na twarzy, kiedy widziałam na tych opakowaniach od kaset swoje nazwisko. Oczywiście była to też fajna sprawa o zarabianie takich pierwszych pieniędzy, bo te zlecenia były oczywiście płatne. Za zgodą mojej mamy, bo byłam niepełnoletnia. Także jeździłam do studia nagraniowego, takiego profesjonalnego i nagrywałam covery. Potem gdzieś w międzyczasie jeszcze miałam przygodę z zespołem disco-polo 😀 Śpiewałam i tańczyłam na koncertach w różnych miejscowościach razem z jeszcze jedną dziewczyną i mężczyzną. No to była też ogromna przygoda, bardzo duże sceny. Generalnie świat disco-polo jest mi obcy. Natomiast wtedy to było coś niesamowitego, to były przeogromne emocje i wielkie przeżycia. Skończyłam na rocku 😀 Śpiewałam w kapelach rockowych i tak też dzięki temu poznałam swojego obecnego męża, z którym jestem 21 lat. Także obchodzimy, w tym roku, w maju 21-lecie poznania się i bycia razem. To jest połowa naszego życia. Także możecie też wywnioskować, że jestem bardzo lojalna, ale o tym opowiem za chwilkę, kiedy zdradzę swój znak zodiaku. Być może pomyślicie sobie, że jest to oznaką takiego znaku zodiaku, spod jakiego jestem.
A jestem zodiakalnym skorpionem. Także myślę, że teraz rzeczywiście możecie powiązać te lojalność z tym znakiem zodiaku. Wszystkie horoskopy, opisy tego znaku mówią o tym, że ta lojalność jest dla skorpionów bardzo ważna. Dla mnie w życiu jest. Nawet robiąc test talentów Gallupa gdzieś ta bliskość wyszła mi na pierwszym miejscu. W związku, z czym rzeczywiście potrzeba takiej bliskości, lojalności, takiego bycia z kimś jest dla mnie bardzo ważna. Ja jestem rzeczywiście, bardzo wierną osobą, taką, która jednocześnie oczekuje takiej lojalności i wierności z drugiej strony. To jest dla mnie BARDZO ważna rzecz. Również kręgosłup moralny, który mam, takie cechy, wartości, którymi się kieruje w życiu jak zaczynają być w pewnych obszarach, pewnych sytuacjach, pewnych miejscach naginane to ja jednak stamtąd uciekam. Jeśli rzeczywiście widze, że nie mogę czegoś zmienić, nie mam na to wpływu to koncentruje swoją energie, swoje wysiłki tam, gdzie ten wpływ mam. To, co jeszcze mówi się, że charakteryzuje skorpiony to jest pamiętliwość i taka wręcz mściwość. Rzeczywiście jak sobie przypomnę jaką nastolatką byłam a byłam piekielnie zbuntowaną nastolatką. W glanach i za dużych swetrach i byłam najmądrzejsza. Mam właśnie nastoletnią córkę i jak sobie przypomnę, jaką ja byłam dziewczyną to… ojej, składam ręce, żeby ona nie była taka sama. Choć z drugiej strony te doświadczenia, jakie przeżyłam być może pomogą mi w radzeniu sobię w takich sytuacjach jako mamie. W każdym razie pamiętam, że ta pamiętliwość i taka zadra, jeśli ktoś już ją gdzieś tam w moje ciało wbiła, tkwiła we mnie bardzo długo i nie spoczęłam, póki nie oddałam tej zadry z powrotem. Teraz już jako dorosła osoba zupełnie inaczej patrze na pewne aspekty i zazwyczaj bardziej koncentruje się na tym, żeby się na tym nie koncentrować 😀 Ale rzeczywiście ta pamiętliwość w mnie jest, jeśli ktoś jest w stosunku do mnie nie fair, a ja mam 100% pewności, że mam czyste sumienie to po prostu nie utrzymuje kontaktu z takimi osobami. Jeśli np. chodzi o social media to blokuje, nie chce widzieć co u nich, nie chce, żeby one widziały co u mnie. To prawda, że skorpiony w moim odczuciu pamiętliwe są, chociaż z drugiej strony, jeśli macie skorpiona po swojej stronie to jesteście w pełni bezpieczni.
Kiedyś mocno wierzyła i interesowałam się tymi cechami, które są przynależne do danego znaku zodiaku i bardzo też chciałam studiować psychologie, to jest kolejna rzecz, którą być może o mnie nie wiecie. Od dziecka pamiętam też, że inne dzieci lubiły przychodzić do mnie i wygadywać się. Bez względu na to, czy to były dobre, czy złe wiadomości. Gdzieś tam pierwsze miłości w nastoletnim wieku i pamiętam, że byłam takim dobrym według nich słuchaczem tych wszystkich informacji. Widocznie mniej mówiłam, więcej słuchałam. Takie właśnie rzeczy spowodowały, że pomyślałam sobie, że fajnie byłoby to wykorzystać, że może jest we mnie coś takiego co powoduje że może ludzie lubią mi się wygadywać. Ale żeby to miało forme to dobrze byłoby właśnie pójść na psychologię i zobaczyć jak mogę z takiej „umiejętności” skorzystać. Nie dostałam się na te psychologię w pierwszym terminie. Poszłam do szkoły policealnej. Moja mama była też dużym przeciwnikiem takiego zawodu, bo według niej to właśnie nie był zawód i pytała „dziecko jak ty zarobisz na życie będąc psychologiem?”. Już nigdy nie wróciłam do tego pomysłu, zostałam na zupełnie innych studiach. Skończyłam je, ale rzeczywiście dzisiaj też jest tak, że taka umiejętność, która we mnie jest, jakaś chyba cecha pomaga mi w mojej codziennej pracy. Spotykam tutaj na sali bardzo różne osobowości. Są osoby bardzo otwarte, są osoby bardzo zamknięte, są osoby, które lubią rozmawiać, są osoby, które tego nie lubią i rzeczywiście mam łatwość w takim nawiązywaniu relacji i jakby dostosowywaniu się do samopoczucia drugiej osoby. Nie sprawia mi to żadnego kłopotu i jednocześnie bardzo pomaga w kontakcie z drugim człowiekiem. Dlatego że moja praca to nie jest tylko trening, a przynajmniej nie tylko trening fizyczny. To jest też ogrom pracy psychologicznej. Także bardzo się ciesze, że takie cechy charakteru mam, które pomagają mi w tym, żeby dobrze moi podopieczni się czuli w moim towarzystwie, żeby nie czuli się skrępowani, bo też często są to osoby, które się zwyczajnie krępują. Także to jest mega fajne, szkoda tylko, że nie udało się gdzieś tam usystematyzować, sformalizować, ale może gdybym te psychologie skończyła to nie byłabym teraz trenerem. Także nie ma tego złego 🙂
Ostatnią rzeczą, o której dzisiaj powiem jest taka rzecz wydaje mi sie prozaiczna, ale być może nie jestem w tym sama. Nie lubię latać samolotem, bardzo mnie to stresuje i robię to niezwykle rzadko. Tylko wtedy, jeśli rzeczywiście muszę. W ogóle pierwszy raz leciałam samolotem w podróż poślubną. To był 2005 rok. Miałam 26 lat, więc byłam już dorosłą osobą. Teraz jest już trochę inaczej, bo te samoloty są bardziej dostępne dla wszystkich i być może gdybym latała chociaż raz w roku na wakacje, tak jak teraz moje dzieci latają to było by inaczej, ale rzeczywiście ten lot samolotem jest dla mnie bardzo stresujący. Całą podróż czuje, że mam serce lekko za klatką piersiową. Szczególnie start, już po tym gdzieś tam w przestworzach jest w miarę okey, gdzie nic się nie dzieje, ale rzeczywiście czuje się dużo lepiej na ziemi niż powietrzu. Chociaż z drugiej strony chciałabym kiedyś skoczyć ze spadochronem albo polecieć na paralotni. Także, nie wiem, takie dwie osobowości. Samolotem się boje, ale już sama myślę się mniej bała.
Jest pewnie z pewnością kilka innych rzeczy, które mogłabym o sobie opowiedzieć i zapewnię to zrobię, ale myślę, że tutaj na tych pięciu poprzestaniemy. Bardzo serdecznie drogi słuchaczu dziękuje Ci za wysłuchanie tego odcinka i mam nadzieje, że słyszy się w kolejnym, serdecznie Cię pozdrawiam. Do usłyszenia 🙂