Redukcja wagi a choroba Hashimoto. Czy to się może udać? -gość: Iga Liziniewicz @przedsiębiorczecheries
Cześć. Mam na imię Marta i zapraszam Cię do mojego podcastu. Jeśli, choć kilkukrotnie zdarzyło Ci się pomyśleć „Zaczynam od poniedziałku” to ten podcast jest właśnie dla Ciebie. Motywacja, ruch, odżywianie, nawyki, ale także biznes trenera od kuchni i fit świat od zaplecza. O tym będziemy sobie tutaj rozmawiać. Zapraszam.
[M] – Cześć, witam Cię drogi słuchaczu w 10 odcinku mojego podcastu “Zaczynam od poniedziałku”. Dzisiaj odcinek totalnie wyjątkowy, można powiedzieć, że to moj debiut. Dlatego, że dzisiaj nie będę w nim sama. Zaprosiłam do tego odcinka gościa. Moim gościem jest Iga Liziniewicz. Być może niektórzy z Was kojarzą jej profil na instagramie @przedsiębiorczecheries. Z Igą porozmawiamy sobie o tym czy możliwa jest redukcja wagi w chorobie Hashimoto. Niestety choroby tarczycy są ostatnio bardzo często spotykane, coraz więcej osób szczególnie kobiet choruje na niedoczynność tarczycy czy właśnie na chorobę Hashimoto, co też bardzo często przeszkadza im w gubieniu kilogramów. I właśnie między innymi dlatego zaprosiłam Igę do tego odcinka, żeby opowiedziała o tym jakie ona ma doświadczenia w tym obszarze. A Was gorąco, serdecznie zapraszam do jego wysłuchania, bo Iga daje gotowe recepty na to jak to zrobić. Zapraszam.
[M] – Cześć Iga
[I] – Dzień dobry, witam bardzo serdecznie.
[M] – Bardzo miło mi Cię gościć w moim podcaście “Zaczynam od poniedziałku”, myślę że możesz się domyślać dlaczego taka nazwa powstała tego podcastu. Ponieważ jestem trenerem i wielu ludzi przychodzi do mnie w poniedziałek i zaczyna swoją zmianę od poniedziałku. Stąd też taki tytuł podcastu. Iga, zaprosiłam Cię ponieważ Twoja historia mnie bardzo zainspirowała do tego byś opowiedziała o swoich doświadczeniach. Bardzo często spotykam się z osobami u siebie na sali, które chciałyby by być, tak myślę, w miejscu w którym Ty jesteś. I często to o czym będziemy dzisiaj rozmawiać traktują jako taką kartę przetargową że na pewno im się nie uda. Ja mam do tego swoją teorię i dlatego tez to spotkanie z Tobą. Myślę sobie, że tak w głębi serca, że tą moją teorię, nie będę teraz o niej mówić głośno, opowiem na końcu, Twoje doświadczenia poprą.
[I] – Sama jestem ciekawa.
[M] – Dobrze Iga, być może moi słuchacze nie wszyscy Cię jeszcze znają. Kim jesteś, czym się zajmujesz?
[I] – Zaraz się oczywiście przedstawię ale chciałam powiedzieć że bardzo dziękuję za zaproszenie. Nawet przedtem jak zaczęłyśmy nagrywać to mówiłyśmy sobie że tak fajnie się poznawać w sieci. I mnie było bardzo miło poznać Ciebie po prostu na Instagramie. Ja mam na imię Iga, Iga Liziniewicz i z wykształcenia, z fachu, z zawodu jestem couchem, mentorką, prowadzę własny biznes i głównie działam w sieci pod takim hasłem @przedsiębiorczecheries. Pracuję jako couch, mentor z kobietami, które mają własne biznesy, chcą założyć własne biznesy, albo chcą ogarnąć siebie pod kątem strategii i rozwoju osobistego. O tak w skrócie mogę powiedzieć.
[M] – Bardzo potrzebne rzeczy, super. @przedsiębiorczecheries to jest także Twój Instagramowy profil, tak się nazywa, prawda?
[I] – Tak
[M] – Jeśli chcą Cię słuchacze znaleźć to właśnie szukamy po @przedsiębiorczecheries. Dobrze Iga, to o czym będziemy dzisiaj rozmawiać to jest Twoja “przygoda”, w cudzysłowie, bo pewnie to nie jest jakaś najprzyjemniejsza przygoda, ale Twoja przygoda z chorobą tarczycy, masz Hashimoto. Powiedz mi, jak w ogóle dowiedziałaś się o tym, że cierpisz na Hashimoto?
[I] – Ja powiem Ci szczerze, że bardzo się cieszę, że w ogóle mogę o tym mówić. Po pierwsze, na pewno zauważyłaś że u siebie na Instagramie też o tym mówię. Tak jak przed chwilą zaczęłaś – myślę że jest to historia wielu, wielu osób, która często zaczyna się niefajnie. I tak było troszeczkę u mnie. Ja przez 10 lat mieszkała, pracowałam, studiowałam w Wielkiej Brytanii. I tam tez zaczełam odczuwać te wszystkie najgorsze skutki uboczne tej choroby nie wiedząc że to jest Hashimoto. Czyli jak patrzę tak z perspektywy czasu, jak jeszcze byłam nastolatką, wydaje mi się że to już powoli gdzieś tam było. Czyli na przykład brak okresu, ale nikt tego wtedy nie interpretował jako Hashimoto. Dopiero właśnie jak mieszkałam w Anglii, zaczęłam mieć dość duże stany depresyjne, zaczęłam tyć. Miałam w ogóle takie poczucie że ja tyję oddychając, niezależnie od tego co jem to ja już się po prostu tak toczę. Zaczęłam mieć okropnie duże problemy z włosami, zaczęły mi bardzo wypadać włosy. Moja cera wyglądała strasznie, wyglądałam na zmęczoną, jakbym w ogóle wody nie piła. I tak mówiąc w dużym skrócie, zaczełam chodzić do lekarza, tak zwanego internisty, i mówić że się źle czuję. Stawiano mi dwie diagnozy, albo mówiono że mam depresję, z czym ja się nie zgadzałam, ale nie znałam tej alternatywy. Druga rzecz na którą mnie zaczęto diagnozować to jest nerwica. Nawet jest jakaś globulus coś tam, ale nie chcę teraz wiesz, bo to oczywiście nie była prawda. Tłumaczono mi po prostu że mam nerwicę. I jak to się w ogóle skończyło. Znowu poszłam do tego lekarza, ja w ogóle do nich chodziłam non stop prawie. I pewnego dnia po prostu nie było mojego lekarza, ktoś przyszedł na zastępstwo. I ta kobieta na mnie spojrzała, “no Ty masz Hashimoto, to jest normalne”. ja nigdy nie słyszałam o Hashimoto, nie wiedziałam co to jest i tak zaczęła się moja bardzo powolna droga leczenia tego schorzenia.
[M] – Czyli przypadek tak na prawdę?
[I] – Tak, duży przypadek. Pamiętam że w momencie kiedy zaczęto mi w końcu robić takie konkretne, nazwijmy to, badanie środowiskowe, pytać o rodzinę i tak dalej. To wtedy dopiero, gdy lekarz zadał mi pytanie czy moja mama np. tez ma to schorzenie, ja mówiłam nie, a potem zachęciłam mamę by też się zbadała i okazało się, że mama ma też tą chorobę. Też niezdiagnozowaną miała przez lata. Także u mnie to jest jakaś kwestia dziedziczności.
[M] – Powiedz, bo już wspomniałaś o tym, że tyłaś z powietrza, tak? wydaje Ci się że nic nie jesz, oddychasz i pęczniejesz. Powiedz mi, czy dostałaś od razu jakieś leczenie? Jak to wyglądało od takiej strony medykamentów?
[I] – Właśnie podkreślam cały czas ten fakt że ja mieszkałam w Anglii wtedy. I z całym szacunkiem, ja uwielbiam ten kraj, natomiast tak jak wszędzie można trafić na dobrego lub niedobrego lekarza. No i ja dobrze nie trafiałam. Z całym szacunkiem do tych wszystkich ekspertów, ale jakoś tak dobrze nie trafiałam i każdy podchodził do tego tak “Aaa, to Hashimoto to po prostu sobie łykaj hormony”. I ja łykałam te hormony, ale moja wiedza się tutaj kończyła. W sensie ja sama to bardzo bagatelizowałam, ponieważ nie zdawałam sobie sprawy z tego jaki to może mieć wpływ na całą resztę. I w późniejszym czasie, czyli tak kilka lat później, kiedy zaczęłam się starać żeby zajść w ciążę, nagle zaczęło wracać to pytanie. Ja byłam do tego stopnia źle diagnozowana w Wielkiej Brytanii, że dopiero po powrocie do Polski wykryto u mnie problem również z prolaktyną. Czyli po prostu lekarz nie wiedział, że ja mam bardzo wysoką prolaktynę. Przez Hashimoto mój organizm ciągle myślał że jest w ciąży mimo tego że w tą ciążę nie mógł zajść. Także moja zdrowa droga do leczenia dopiero zaczęła się kiedy wróciłam do Polski.
[M] – Powiedz, bo wiadomo, że jeśli ma się te nadprogramowe kilogramy, spowodowane różnymi rzeczami, między innymi na przykład nie unormowaniem hormonów. Czy przeszkadzało Ci to na tyle, że pomyślałaś że chcesz schudnąć czy byłaś bardziej jednak skoncentrowana na tym żeby się wyleczyć, w cudzysłowie, bo tego się nie da wyleczyć. Ale jednak skupić się najpierw na tym leczeniu farmakologicznym czy od razu pomyślałaś, że kurczę muszę coś ze sobą zrobić.
[I] – W ogóle super pytanie, bo u mnie to było tak, że ja zawsze byłam szczupła. Wiadomo że to jest kwestia, że każdy siebie widzi inaczej, ale ja byłam dość szczupła. Jestem dość niska bo ja mam 163cm, więc ja byłam zawsze taka raczej mniejsza niż większa. I jak zaczęłam że tak powiem tyć, to ja wiedziałam że tyje, ale w swoich oczach nie tyłam aż tak dużo. I ciekawe jest to że dwie moje przyjaciółki, jedna mieszkająca w Wielkiej Brytanii, jedna w Polsce, kiedy ja się z nimi spotkałam w zupełnie innym kawałku czasu, one się pociły, ale jakby w takim sensie, że chyba było im bardzo trudno, ale każda z nim w jakiś sposób mi powiedziała, że coś się ze mną chyba źle dzieje bo ja jestem dwa razy większa. I chyba dopiero wtedy zaczęło mi to przeszkadzać, kiedy zaczęłam patrzeć na zdjęcia, bo wcześniej bardzo przeszkadzały mi te skutki uboczne, to moje samopoczucie. Ja chyba nawet nie byłam w stanie zauważyć tej reszty bo ja się tak fatalnie czułam. I żeby wytłumaczyć jak ja się źle czułam. Ja po prostu miałam cały czas takie poczucie że ja mam cały czas zapalenie gardła. W sensie że ja musiałam mieć tak ostre zapalenie tej tarczycy, tak chyba źle było, że ja na nic innego nie zwracałam na początku uwagi. Natomiast później faktycznie byłam w szoku, że nie wiedziałam co mam robić. Ja całą szafę zmieniłam i dalej oddychałam i dalej tyłam. Tak to wyglądało.
[M] – Ostatnio chyba wrzuciłaś na Insta Story czy do siebie na profil takie porównanie jak wyglądałaś. Wiesz to jest tak, że my się widzimy codziennie. I ok, spodenki troszkę przyciasne, koszulka troszkę przyciasna, ale my mamy zupełnie inne spojrzenie na siebie widząc się dzień po dniu, godzina po godzinie. A też zupełnie inne spojrzenie na nas mają osoby, które widzą nas spotykają chociażby raz na tydzień i już zobaczą tą zmianę w nas. Także ja to doskonale rozumiem, bo sama też jak na siebie patrzę to wydaje mi się że jest całkiem ok, wchodzę na wagę a tam 4 kg na plu. O, kiedy to się stało? Także zdecydowanie wiem o czym mówisz. Powiedz mi Iga, bo ja troszkę będę do tego odchudzania nawiązywać, bo w tym temacie się spotkałyśmy. Żebyś powiedziała jak to Twoje odchudzanie przy chorobie Hashimoto przebiegało. Kiedy już podjęłaś decyzę, czy przyjaciółki Ci uświadomiły, że dobrze by było coś ze sobą zrobić, powiedz co zrobiłaś? Czy pomyślałaś sobie, ok idę do dietetyka, potrzebuję jakiejś diety, jakiegoś unormowania, czy dobra biorę matę przed telewizor i zaczynam ćwiczyć? Jak to się zaczęło?
[I] – Wiesz co, ja po prostu w pewnym momencie trafiłam na dobrego lekarza endokrynologa, ponieważ mi nic nie pomagało. W sensie żadne odstawianie, jakieś diety, tak mam na myśli takie samoprowadzenie się tych różnych eksperymentach, nic mi nie pomagało. I w pewnym momencie trafiłam na bardzo fajnego endokrynologa i ta moja pani doktor powiedziała coś, czego nie usłyszałam wcześniej z ust żadnego innego lekarza. Ona mi powiedziała że ja pierwsze co muszę odstawić to jest gluten. I faktycznie ja z takim dość dużym niedowierzaniem ten gluten odstawiłam, oczywiście pytając ją czemu muszę go odstawić. I ona, tak już mówiąc w skrócie, mi wyjaśniła, że po prostu spożywanie tego glutenu sprawiało, że o to moje zapalenie tarczycy było jeszcze bardziej intensywne. Kiedy ja odstawiłam gluten tak naprawdę, na sto procent, ja zaczęłam chudnąć. I w momencie kiedy zaczęłam chudnąć, te kilogramy zaczęły mi lecieć, było mi po prostu łatwiej zacząć ćwiczyć. I tak naprawdę to się troszeczkę zaczęła u mnie bitwa o mój umysł. Już w pewnym momencie nie chodziło mi o to moje ciało lecz o zdrowe nawyki. Żbeby też tak nie zfixować, nie celebrować każdego kilograma, tylko tak normalnie zacząć funkcjonować. I przestałam jeść gluten, zaczęłam ćwiczyć. To też była taka ciekawa droga, że ja szukałam sposobu na siebie, co to ma być. Bo wcześniej uprawiałam dużo sportów, potem też nie miałam już na to siły. I w pewnym momencie, tak ja zapytałaś, sięgnęłam po tą matę i zaczęłam sobie ćwiczyć tak 20/30 minut dziennie. Ktoś powie – tylko? A to naprawdę dawało fajne efekty i tak w sumie robię do teraz.
[M] – Rewelacja, czyli też nie korzystasz ani z trenera personalnego ani nie korzystasz z pomocy dietetyka. Po prostu odstawiony jest u ciebie gluten i nie liczysz kalorii, nie przejmujesz się tym w ogóle, jesz wszystko co możesz jeść z wyjątkiem glutenu
[I] – Ja miałam taki pomysł, żeby na przykład korzystać z trenera personalnego, ale ten mój pomysł narodził się praktycznie przed samą pandemią. I w pewnym momencie trochę mi się znudziło ćwiczenie online, znajdowanie fajnych filmów, i doszłam do takiego miejsca gdzie chciałam więcej, ale mi się to troszkę nie udało. trenowałam z jedną dziewczyną, która mnie szykowała do biegania. Ale musiałyśmy przestać na jakiś czas. Natomiast jeśli chodzi o dietetyka, to okazało się że ten dietetyk nie był chyba aż tak bardzo u mnie potrzebny, po prostu musiałam zrezygnować z konkretnych produktów, i to nie na chwilę. To jest też piękne, że na przykład w mojej pracy, zgłaszają się do mnie dziewczyny, które są lekarzami, dietetykami, ale ja sama się do nich później zgłaszam i pokazuję im swoje badania. Ale okazuje się że to nie było chyba aż tak bardzo potrzebne jak sama dyscyplina. Czyli niejedzenie glutenu, w dużym procencie odstawienie laktozy,kasza jaglana to podstawa teraz. A właściwie mogłabym powiedzieć że na pewno coś takiego jak detoks jaglany, potrawy z kaszą jaglaną to taka podstawa u mnie teraz.
[M] – Ok, wiadomo, to jest choroba, która cały czas jest tym stanem zapalnym. Tutaj odżywianie ma kluczowe znaczenie. Ja ogólnie jestem trenerem, oczywiście znam zasady zdrowego odżywiania, ale jakby mam kluczową zasadę, że pomagam pod kątem odżywiania tylko i wyłącznie osobom zdrowym. Dlatego że nie jestem lekarzem, nie jestem dietetykiem, a właśnie przy chorobach autoimmunologicznych, czy to jest insulinooporność, czy to jest właśnie choroba Hashimoto czy niedoczynność tarczycy, pewne produkty powinny zostać wykluczone. A przynajmniej metodą prób i błędów patrzeć co działa na daną jednostkę, bo być może nie każdy musiałby ten gluten całkowicie odstawić. Bo też ja mam osobiście taką żelazną zasadę, której nie przekraczam, że nie układam żadnych planów żywieniowych właśnie osobom, które cierpią na jakieś choroby przewlekłe. I uważam że każdy trener powinien tak robić, oczywiście jeśli nie ma wykształcenia dietetycznego. Ale właśnie nie po to chodzimy do lekarza czy do dietetyka żeby dietetycy w ten sposób też kierowali innymi ludźmi. To jest bardzo ważne, Iga co Ty powiedziałaś, ponieważ ja mam wrażenie, z tego co mówisz że potrzebowałaś jednak takiej mądrej osoby obok siebie. Bo możemy czytać sobie o innych chorobach, to powinnaś, tego nie powinnaś, ale każdy z nas jest właśnie inną jednostką i każdy organizm inaczej zareaguje mimo tego że cierpimy na tą samą chorobę. to jest właśnie mega ważne, w ogóle w życiu żeby spotykać mądre osoby. Bardzo się cieszę, że w Polsce się to udało.
[I] – Właśnie apropo tego co Ty robisz i ak Ty niesamowicie motywujesz do zmiany, do ćwiczeń. Ja myśle, że ja musiałam sobie po prostu też ułożyć w głowie, że ze względu na to, że mam to Hashimoto, oczywiście to nie jest wymówka. Nie chodzi mi o to, że ja się będę porównywała do jakiegoś tam pięknego ciała przed i po. NAtomiast ja mam wrażenie i taką świadomość po tych kilku latach obserwowania siebie, że prócz tego żywienia o którym mówimy są też inne składowe, które się składają na tą moją formę. I na przykład tym jest też stres. Stres ma olbrzymie znaczenie w chorobie Hashimoto, albo przynajmniej u mnie. Ciekawe jest to, ja trochę jestem takim przykładem jeden na milion, że przy swoim niewielkim wzroście i wadze ja dość biorę dużą dawkę hormonalną. Po prostu tak mam. Natomiast mam świadomość że to są ćwiczenia, tak jak mówisz jest to też odstawianie konkretnych produktów, ale to jest też stres. I w momencie kiedy tego stresu jest więcej to często te wyniki są gorsze, alebo moja forma jest gorsza. To tak naprawdę trzeba też kontrolować środowisko wokół siebie. Bo to jest inaczej niż u osoby takiej super zdrowej.
[M] – Wiesz, wysoki poziom stresu jest niezdrowy również dla osoby zdrowej, także tym bardziej w takim przypadku. A powiedz Iga, ile udało Ci się schudnąć?
[I] – Na Instagramie pisałam, że około 17 kg, myślę że tak nawet troszeczkę więcej. Tak około 17, 18 kg to jest to co zrzuciłam. TO jest naprawdę piękny wynik, ale tak jak mówisz, patrzymy na siebie codziennie, więc ja sama potrzebowałam też tak na siebie popatrzeć przed i po i tak nagle uświadomić sobie, kurczę muszę znowu zmienić całą garderobę bo wszystko jest dla mnie za duże.
[M] – To jest fajne, że w tą stronę.
[I] – Tak bo wcześniej było na odwrót.
[M] – W ogóle ogromnie Ci gratuluję tego samozaparcia, bo to jest coś czego na nam na co dzień, mam wrażenie, brakuje. Fiksujemy się na tym, że po pierwsze muszą lecieć kilogramy, nie patrzymy na swoje ciało. Na to jak się zmienia, na to że zmienia się kondycja, wydolność, że zmieniają się bardzo różne rzeczy, że jak włączamy aktywność fizyczną w nasze życie to nagle jest większy wyrzut tych endorfin, szczęścia, uśmiechu na ustach. I bez tej aktywności fizycznej, jednak jakiegoś takiego małego pola w naszym życiu brakuje, tak jak mówisz 20/30 min dziennie ale bądź konsekwentna, zrób to codziennie, postaraj się, wstań pół godziny wcześniej. Ja też rozumiem, że jesteś mamą, masz swoje obowiązki, prowadzisz swój biznes. Zobacz jest godzina 22:30 a my dopiero mamy czas na to by porozmawiać. Bardzo często spotykam się z tym że “ja nie mam czasu”. I ok, nie generalizuję, bo wiadomo że są samotne mamy na dwóch etatach i ostatnią rzeczą o której one myślą to jest jakiś trening na macie. Ale generalnie rzecz biorąc tak zazwyczaj nie jest. Że jeśli się skoncentrujemy, usiądziemy i zobaczymy z czego składa się nasz dzień, to okazuje się że również z Netflixa na przykład. Odpuść sobie te 20 minut Netflixa, zrób sobie trening właśnie. Chociaż ja też jestem tego zdania, że jeśli zaczynamy aktywność fizyczną, to dobrze byłoby nie tylko się ruszać ale ruszać się też dobrze. Żeby ten ruch, który wykonujemy nie powodował tego że możemy zrobić sobie krzywdę. To też niestety bardzo częsty przypadek, że trafiają do mnie osoby, które próbowały ćwiczyć z osobami z Youtube różnymi i mówią “bolą mnie kolana”, “bolą mnie plecy” no i robimy podstawowe ćwiczenia, przysiady, których tam są setki podczas trwania takiego treningu, i okazuje się że setki tych przysiadów są robione w zły sposób. Także w ogóle też bardzo dużo o tym mówię, żeby próbować najpierw spotkać się chociaż kilka razy z osobą profesjonalną by pokazała te podstawowe wzorce ruchowe. I później leć na matę, żaden problem, ale żeby robić to właśnie w dobry sposób też. Nie chodzi tylko o to żeby skakać, ale żeby skakać dobrze.
[I] – Dokłądnie, ja pamiętam taki moment kiedy właśnie pierwszy raz spotkałam się z trenerem personalnym. To był chłopak który trenował mojego męża i to był ten moment, kiedy ja dopiero co miałam zacząć odstawiać ten gluten. Więc podniesienie nogi to była dla mnie masakra. I pamiętam taki moment, taka trochę banalna metafora, ale pierwsze spotkanie z taką osobą jak Ty, dla niektórych wygląda jak pójście do fryzjera z brudnymi włosami. Że my się czujemy jacyś tacy niegotowi, ale zupełnie niepotrzebnie, mamy iść tam po to by ktoś nam pomógł. To też jest bardzo ważne, pamiętam, że dla mnie to było bardzo trudne. Kiedy ja na przykład właśnie miałam spotkanie z tym chłopakiem. To było fajne ale wiedziałam, że ja miałam zero kondycji. Dla mnei to jest ważne, żeby coś usłyszeć, żeby coś się zaczęło zmieniać to ważne jest by po prostu usłyszeć prawdę. I tak jak wspomniałaś, te ćwiczenia, czy nawet te kilkanaście czy kilkadziesiąt minut dziennie sprawiają że ja się po prostu super czuję. I to jest chyba dla mnie tutaj najważniejsze. Że ja bym tego na nic innego nie zamieniła. Po prostu ktoś kto zaczyna o siebie systematycznie dbać, o swoją głowę i o swoje ciało po prostu czuje się zupełnie inaczej.
[M] – No zdecydowanie. I tego stresu nagle okazuje się że jest mniej. Ja w ogóle mówię o ćwiczeniach już jak o myciu zębów. Źle się czuję jak nie umyję zębów i tak samo jak źle się czuję jak nie poćwiczę codziennie. To nie musi być półtorej godziny na siłowni,coś mega wysiłkowego. Ja mogę sobie wyjść na godzinę na rower i po prostu rekreacyjnie pojeździć. Ale ten nawyk, który nabywamy to bardzo zdrowy nawyk. Też często o tym mówię że ruch jest podstawowym darem człowieka i dlaczego my w ogóle usiedliśmy na tych kanapach, wzięliśmy to przysłowiowe piwo w rękę i siedzimy. Zabieramy sobie coś co mamy w naturze, powiem więcej, działamy tym brakiem ruchu wbrew naturze. Bo jednak jesteśmy stworzeni do tego by się ruszać. Wiadomo że z wiekiem te wzorce ruchowe nam się niestety zmieniają. Jak masz małą córeczkę, to jak ona robi przysiad to jest to tak piękny przysiad, którego my już niestety nie jesteśmy w stanie fizjologicznie wykonać w żaden sposób. Niestety przez to że siadamy do ławek, do szkoły, to wszystko się rujnuje, te wzorce ruchowe. Dlatego musimy się uczyć od dzieci raczkowania i chodzenia i biegania. I jak najwięcej im towarzyszyć w tym wszystkim, turlać się po podłogach robić różne rzeczy. Bo to jest to właśnie taki cudowny czas kiedy te dzieci robią to tak beztrosko, bez zastanawiania się. I powinniśmy też jako rodzice z tego jak najwięcej korzystać. I taki ruch też jest ruchem. Także nie trzeba koniecznie iść na półtoragodzinny trening, można pobawić się po prostu z dzieckiem. Udać że jest obciążeniem, robić z nim przysiady, tylko poprawne technicznie i można naprawdę super spędzać razem czas, nie czując że potrzebujemy osobnej jednostki czasowej na to by zrobić trening. A powiedz mi jak teraz wygląda Twoje życie? Rozumiem że jesteś dużo spokojniejsza, masz spokojniejszą głowę, jesteś sprawniejsza fizycznie i psychicznie. A powiedz czy ta tarczyca jest unormowana czy w tym kontekście stresu masz jeszcze jakieś wahnięcia? Czy na co dzień to odczuwasz?
[I] – No właśnie mi to trochę zajęło, tak jak mówiłam, gdzieś tam się obserwowałam, byłam pod kontrolą lekarza. Myślę że ja nauczyłam się obserwować swoje ciało. I nie chodzi o tutaj nawet o jakieś kilogramy, które zawsze są konsekwencją. Czyli na przykład jeśli moje wyniki są gorsze no to przede wszystkim jakieś tam kilogramy by mi przybywały. Natomiast myślę, że już umiem czytać swoje ciało. Akurat u mnie jest to dosyć proste, jeśli zaczynam coś tam czuć w moim gardle znaczy że pierwsza rzecz – muszę zrobić badania. Jestem pod stałą kontrolą lekarza. I to nie jest tak że ta moja choroba jest uśpiona. Wiem że ludzie mają różne historie, niektórzy nie biorą leków bo nie muszą. Ja biorę leki, ale jest to unormowane. Był taki spadek, bo było dużo dużo lepiej, w momencie kiedy zostałam mamą adopcyjną, lekarz mi to później wyjaśnił, i to była chyba ta adrenalina. I wtedy schodziłyśmy z tych leków, później wróciłam do tej samej dawki. Ale jest ok, jest to unormowane, wiem czego nie jeść, biorę leki systematycznie. Po prostu chyba już nie ma w moim życiu tych niespodzianek. Że nie wiesz czy Ty dzisiaj oddychasz, czy oddychasz i tyjesz. Więć myślę że jest bardzo ok i mam nadzieję że to tak zostanie, bo wierzę w to że jest to bardzo zależne od naszego trybu życia i od tego co robimy ze sobą każdego dnia. I ja gdzieś tam musiałam się nauczyć tego że trochę wyjątkowo, albo bardziej niż niektórzy muszę szanować swoje ciało. I dwa razy się zastanowić nad tym c z nim robię i co zjem. Ale nie jest to teraz dla mnie problemem i myślę że to nie jest kwestia stawania co chwilę na wagę i zastanawiania się czy przytyłam kilogram czy nie. Tylko raczej chodziło tutaj o taki zupełnie nowy styl życia, którego wcześniej nie miałam.
[M] – Takie wchodzenie na wagę tylko powodowałoby stres, bez sensu.
[I] – Dokładnie, znowu bym się stresowała czymś.
[M] – Iga, a jak idziesz do knajpy ze znajomymi czy z mężem to jest dla ciebie problemem wybranie jakiejś potrawy? Czy jest to dla Ciebie problemem że nie jesz glutenu, że opierasz swoje menu na tej kaszy jaglanej Czy jakby “no problem”.
[I] – Nie mam problemu. W sensie dałam przykład tej kaszy, bo to jest taki przykład czegoś, czego ja nie cierpiałam wcześniej. Kasza jaglana jest czymś takim do czego ja sama siebie musiałam przekonać. Że to jest po prostu dobre, decyduje się dzisiaj że będę to lubiła i będę to lubić i koniec. Nie, myślę że idąc do knajpy zawsze jest jakiś fajny wybór, jakieś sałatki czy jakieś mięso, cokolwiek co jest dostępne bezglutenowe. To nie jest też tak, że ja tak w ogóle nie jem glutenu. to też jest porada, którą dostałam od mojego lekarza, endokrynologa, żeby sobie nie zrobić nietolerancji. Więc czasami to wiesz, raz na jakiś ruski rok zjem sobie tą pizzę czy coś innego. Natomiast nie, nie mam w ogóle teraz takich problemów. Na początku tak było, ale znowu, albo to może być mój styl życia albo to może być mój problem. Więc staram się by to nie był mój problem tylko przyjemność i zawsze da się coś fajnego znaleźć i zjeść.
[M] – Rewelacja, właśnie najtrudniejsze w tym wszystkim jest zmiana tego podejścia i nie fixowanie się na tym, na ważeniu tych kilogramów. tym bardziej my kobiety, kiedy mamy ten cykl ta waga się waha, dziś może być tyle, jutro kilogram więcej tylko dlatego że spałaś w nocy. I to też powoduje ogromny stres u kobiet którym zależy na tym aby gubić tą wagę. A to jest totalnie zbędne. Powinniśmy robić tak jak Ty zrobiłaś. To jest w ogóle cudowny przykład, cieszę się że rozmawiamy, bo to jest ta zmiana w głowie, tego stylu życia. Od dzisiaj, stopniowo ale zmieniam ten styl życia. Tamtej Igi i tamtego odżywiania już po prostu nie ma i nie będzie. I to tu akurat, w Twoim przypadku spowodowała to choroba, czego nikomu nie życzę, bo jesteśmy z tym do końca życia. I dlatego tym bardziej czasami dziwi mnie, że zdrowi ludzie, którzy mają jeszcze szansę nie być chorymi, nie korzystają z tego. Bo to nie są jakieś diametralne zmiany. Odstawiłaś gluten, od czasu do czasu zjadasz pizzę, nie ma z tym problemu. Ja też każdemu mówię, nie wywracaj do góry nogami swojego świata bo zrezygnujesz po kilku dniach. zmień myślenie, myśl sobie teraz bedę nowa, krok po kroku. Także cudownym przykładem jesteś, tego że można tak zrobić i że to nie kosztuje dużo.
[I] – Ja myślę że to jest to co powiedziałaś, to nie może być wszystko albo nic. A z drugiej strony ja tak troszeczkę sama ze sobą rozmawiałam, na takiej zasadzie że ok, zrezygnuję z czegoś tam, nie wiem na przykład z jedzenia chleba. Ale to nie oznacza że nie mogę jeść czegoś tam innego. Pamiętam że jak właśnie odsawiałam ten gluten już tak na dobre. niektórzy ludzie pewnie by powiedzieli że nie można wtedy pić kawy nie wiem, jakiś tam innych, teiny i tak dalej. Ja na przykład kawy nie odstawiłam. Między innymi dlatego, że widziałam że chcę mieć coś takiego swojego co będzie moją codzienną przyjemnością. Więc u mnie na pewno nie zadziałałoby wszystko albo nic. Ja bym się poddała po kilku dniach i uważałabym że to jest niemożliwe po prostu.
[M] – Jeszcze podeszłabyś do tego w kontekście totalnej porażki, że nie masz silnej woli i jaka jesteś do tyłka za przeproszeniem.
[I] – Dokładnie! Wiesz co, dałaś też taki fajny przykład, że nie trzeba mieć jakiegoś schorzenia żeby być w takim miejscu. ale na przykład w moim przypadku, gdzie ja oczywiście podziwiam to zawsze, ale jak ktoś mówi że robi sobie redukcję przez tydzień, dwa, trzy i gdzieś tam schodzi z kilku kilogramów – no fajnie. Ale ja mam tak jak ty powiedziałaś.ż eja w ciągu jednego miesiąca mam po prostu wachlarz. Więc jak ja bym się skupiała na tych kilogramach, na tym wchodzeniu na wagę, na patrzeniu czy dzisiaj mam super płaski brzuch, czy bardziej płaski niż wczoraj. To po prostu wiem, że w głowie byłabym w bardzo niezdrowym miejscu. Czasem jest to kwestia zadania sobie pytania czy ja tego potrzebuję. No ja tego nie potrzebuję żeby się tak czuć.Wieć się skupiam na tym co po prostu mi pomaga a nie na tym co mnie ściąga w dół.
[M] – Rewelacja, pięknie to podsumowałaś. Mam do Ciebie jeszcze jedno pytanie. Co poradziłabyś osobom, które myślę że z chorobami autoimmunologicznymi nie są w stanie zejść z wagi.Powiem Ci dlaczego zadaję to pytanie. Dlatego że bardzo często spotykam się z czymś takim, że chciałabym schudnąć ale ja mam insulinooporność czy Hashimoto i to jest niemożliwe żebym ja schudła, co ja mam zrobić. I to jest jeden z takich elementów, dla których oglądając Twoje Insta Story, gdzie opowiadałaś jak schodłaś, poczułam takie natchnienie natychmiast zaproszenia Cię do mojego podcastu. Bo poczułam że “ludzie, przecież to się da!” Iga pokaż moim słuchaczom, pokaż dziewczynom, które się do mnie zgłaszają że to się da. Co więcej Ty im dajesz gotowe rozwiązania w tym podcaście. co mają zrobić, oczywiście nie rekomendujemy każdemu odstawienia glutenu, bo nie my od tego jesteśmy. ale jakby pokazać że jesteśmy jednostkami, które mogą to zrobić. Jest to kwestia znalezienia swojego sposobu. Boże odpowiadam na twoje pytanie.
[I] – Ale super że to mówisz, bo wiesz jak ja teraz sobie mysllę o moje historii i o tym co Ci opowiadałam o tej Anglii i tak dalej. To myślę że zabrakło w niej takiej osoby jaką jesteś Ty. Myślę że w ogóle w moim środowisku nie było osób które uprawiały sport. I oczywiście to nie jest tak, że ja każdą osobę, która ma schorzenie podobne do mojego czy podobne wkładam w jeden boks. Ale chcę powiedzieć że to jest taki jakby cały pakiet wsparcia, którego my potrzebujemy i cały pakiet który sami musimy sobie zaserwować. czyli ok, możesz zacząć od diety, ale nie kończ tylko na diecie bo potrzebujesz ruchu. Albo możesz zacząć od ruchu, ale też potrzebna jest ta dieta. Tutaj potrzebne jest i jedno i drugie. Naprawdę przekonuję się o tym każdego dnia. ciekawe jest to że właśnie jakiś czas temu jak wrzuciłam to do siebie na Instagramie, to kilka dziewczyn zaczęło do mnie pisać mówiąc że mają podobne schorzenie. Ale dlaczego ruch. Zaczęły mnie pytać czemu ten ruch. No w naszym przypadku, w sensie moim i tych dziewczyn, my mamy bardzo zwolniony metabolizm. I to jest też ważne. Myślę że to jest też taki pakiet: ta dieta, zdrowy tryb życia, żywienia i ruszania się. no i fajnie się oddać w ręce kogoś kto to potrafi.
[M] – Bo też nie każdy ruch przy chorobach autoimmunologicznych jest wskazany. To też trzeba mieć na uwadze, że bardzo często takie osoby skupiają się na redukcji wagi, więc muszą jak króliczek pędzieć. A własnie nie, absolutnie przy tego typu chorobach zupełnie inny rodzaj treningu będzie się sprawdzał, ale potrzebna jest cierpliwość.
[I] – Dokładnie, to jest to słowo. Cierpliwość systematyczność i takie szukanie sposobu na siebie by się nie zniechęcić. Bo to nie jest na prawdę tak, że te efekty są jutro. Naprawdę potrzeba czasu. I tak jak sama Ci powiedziałam, jak spojrzałam na to zdjęcie przed i po no to faktycznie widzę dużą różnicę. Ale na przykład nie miałam takiego podejścia, ubiorę się w kostium kąpielowy, zrobię foty a potem ubiorę się za jakiś czas bo ja się na początku sama nie spodziewałam takiego efektu. Nie widziałam gdzie z tym jestem w stanie dojść i gdzie się zatrzymam. Dlatego myślę, że to jest ważne by znaleźć swój sposób.
[M] – To jest teżbardzo, turbo ważne, że nie byłaś nastawiona na minus 3 kilo w miesiąc. Bo ludzi eprzychodza z takimi celami. Chcę schudnąć 20 kilo, ok schudniesz – i co dalej? Nie, zmieniamy swój styl życia. nie wracamy do tego co nie działa. Jeśli coś robisz i to nie działa, bo nie chudniesz, gdy Twoim celem jest schudnięcie. To znaczy że musisz zmienić tę metodę. A my jesteśmy czasem tak zafiksowani i widzę w oczach tych ludzi, że on sobie myśli, mhm gadaj zdrów, ja swoje wiem. I myślę sobie, ok, zgłaszasz się do mnie. Być może ja mówię coś co jest dla Ciebie nowością, być może coś z czym wewnętrznie nie chcesz się zgodzić, bo ja chce wprowadzić w Twoje życie jakieś zmiany, dlatego że to co robisz nie jest w tej chwili najlepsze dla Ciebie. Jeśli nic się nie dzieje z Twoim ciałem, jeśli wprost przeciwnie, zamiast chudnąć tyjesz. To coś tam nie trybi. I być może po prostu warto byłoby posłuchać, wrócić do domu, zastanowić się i pomyśleć sobie, hm może jednak coś w tym jest. A bardzo często właśnie ludzie nastawiają się na taki “no ale co ja mam teraz nie jeść chleba”? Nie, więc ludzie chcą zmian, nie wprowadzając zmian. Fajnie jest tak jak jest, super by było jakby się coś zmieniło ale może tak przy okazji.
[I] – I tez tak sobie myślę, że czasami ta fiksacja jeśli chodzi o te kilogramy, na przykład -20 czy minus ileś tam. Czasami to wcale nie musi być aż tyle żeby dobrze wyglądać. Efekt może być dużo lepszy. Jak my często myślimy o zrzucaniu kilogramów. Pamiętajmy że trenując nasze mięśnie też ważą.I tak dalej. Ale to tak jak mówisz, to jest naprawdę wszystko w głowie. i dopóki nie znajdzie się wokół siebie takich mądrych osób, które są w stanie to wszystko tłumaczyć i dopóki nie zaczynamy słuchać to to jest takie stanie w miejscu. Ja przynajmniej ze swojej strony dokonuje obserwacji, bo często rozmawiam z ludźmi, szczególnie z dziewczynami, które też są w takim miejscu, często mają to Hashimoto. Mają przed sobą tą całą drogę, zwalczenia o siebie. Ale często o stanie w miejscu sprawia że człowiek jeszcze więcej tyje, jeszcze więcej się nie rusza. i to co chwilę jest trudniejsze.
[M] – Trzymamy kciuki, trzymam Iga kciuki żeby jak najmniej się stresowała. Żeby Twoje hormony nie skakały do góry, żeby to było unormowane, bo wtedy będziesz też spokojniejsza. a spokój jest jedną z ważniejszych rzeczy w życiu, bo powoduje że nagle wszystko się układa, jako jeden z wielu czynników oczywiście, ale jest naprawdę bardzo, bardzo ważny. Ogromnie Iga Ci dziękuję, za to że podzieliłaś się swoją historią.
{I] – Ja bardzo dziękuję za zaproszenie.
[M] – Jest bardzo, bardzo późno, ale dałyśmy radę. Iga, wydałaś przecudowny wdzięcznik, ja bym bardzo chciała żebyś o tym opowiedziała. Bo w ogóle ten produkt dla dzieci jest jakimś sztosem.
[I] – Wiesz co, ja na początku wydałam taki wdzięcznik dla osób dorosłych. Ja to nazywam wdzięcznikiem przedsiębiorczej cheries.niedawno była premiera wdzięcznika dla dzieci. I to jest taki temat bardzo bliski mojemu sercu ale i też zbliżony do tego o czym rozmawiamy. Po priewsze często widizmy że szklanka jest nie do połowy pełna a do połowy pusta. I właściwie tego jesteśmy uczeni, w domu, w szkole, w pracy. Takiego braku wdzięczności. A druga rzecz, że często jestesmy też uczeni zadawania sobie takiego pytania “dlaczego”, w sensie “dlaczego mnie to spotkało, dlaczego tyle ważę”? I w momencie kiedy zadajemy sobie to pytanie, to zaczynamy sami siebie stawiać w takim miejscu ofiary. I tak mówiąc bardzo w skócie, to myślę że ja byłam właśnie w ten sposób wychowywyana, gdzie wszystko było albo cały czas źle , czyli myślałam że za mało i tak dalej. Albo właśnie stawiałam się sama w tym miejscu ofiary, czyli “dlaczego nie mieszkam w tym miejscu, dlaczego jeszcze tego nie mam” i tak dalej. I sama zaczęłam testować i szukać metody, która zacznie działać na mnie. a że ja jestem bardzo strategiczna, to ja potrzebowałam czegoś co będzie miało taki element emocji ale i strategii. I stąd powstał wdzięcznik. I ten wdzięcznik dla dzieci mam nadzieję jest takim narzędziem, które pomoże rodzicom uczyć swoje dzieci nie tylko wdzięczności ale też pewności siebie ale i rozpocznie taką rozmowę i dialog. Bo dzieci zawsze robią to co widzą w domu. Więc jest to też taka trochę moja misja żeby nie tak jak ja, te dzieci potem w dorosłym życiu musiały sobie pewne rzeczy zmieniać i układać. ale aby po prostu miały to poukładane wcześniej. Więc zapraszam do zapoznania się z wdzięcznikami.
[M] – Ja również, bo to jest cudowna rzecz. bardzo często w takim codziennym życiu zapominamy o tak prozaicznych rzeczach jak wdzięczność, a każdy z nas powinien sobie usiąść wieczorem i nie myśleć “Boże czemu mnie to spotkało” tylko “Co ja dzisiaj zrobiłam fajnego”, “za co jestem sobie wdzięczna”. Ja miałam cudowny pierwszy wywiad, mój pierwszy wywiad z gościem.
[I] – O jak miło.
[M] – Będe Ci na prawdę bardzo za to wdzięczna. Iga, ogromnie ci dziękuję, zapraszam naszych słuchaczy do @przedsiębiorczecheries, będziemy myśle się jeszcze słyszały i widziały. Serdeczne dzięki Iga.
[M] – Na pewno, dziękuję bardzo za dzisiaj!